Witajcie!
Jak już mogliście zauważyć, interesuje mnie kultura Azji, a co się z tym wiąże? Azjatyckie jedzenie! W dzisiejszym poście chciałabym ,,zrecenzować'' dla Was kilka miejscowych przekąsek, które z pewnością wzbudzą w Was interesujące uczucia. No to co? Zaczynamy!
Od samego początku kiedy zaczęła się moja fascynacja Azją chciałam spróbować czegoś pochodzącego z tamtych regionów. Tak zaczęły się moje poszukiwania różnych smakołyków. Z czasem wynajdowałam różne dziwaczne potrawy, które wzbudzały we mnie mieszane uczucia. Ale nie ocenia się książki po okładce, prawda? Wszytko należy spróbować aby móc o tym podyskutować.To wszystko sprawiło, że przygotowałam dla Was moi drodzy czytelnicy. Serię, w której będę pisać recenzje równych przekąsek z Azji. W każdym poście postaram się aby pojawiły się: jeden napój, słona przekąska, co najmniej 2 słodycze.
ChinaTown
Tutaj w Holandii są ludzie z każdego zakątka świata (o czym kiedyś pojawi się post). Oczywiście nie zabraknie tutaj Azjatów. A jak dobrze wiemy jest to taka kultura, która lubi szanować i pokazywać innym swoje tradycje. Dlatego też podczas jednego z nudnych wieczorów wynalazłam jedno miejsce w moim mieście- CHINA TOWN. Wcześniej już słyszałam, że takie miejsca znajdują się np. w Niemczech. Jednak nie przypuszczałam, że dane będzie mi mieszkać blisko jednej z takich dzielnic.
Jak też możecie przypuszczać w tej dzielnicy znajduje się wiele restauracji, sklepów spożywczych. Można też tutaj znaleźć Chińskiego fryzjera, masażystę oraz akupunkturę. Wiele sklepów niestety zostało pozamykanych z powodu nie małej konkurencji.
Moje odczucia
Będąc tam za pierwszym razem kompletnie zgłupiałam, nie wiedziałam gdzie najpierw wejść. Gdy wokoło mnie przechodzili Azjaci, mogłam się poczuć przez chwilę jakbym znajdowała się w ich ojczyźnie. Naprawdę fajny smaczek dla fanów tej kultury. Po tym jak udało mi się ochłonąć weszłam do pierwszego lepszego sklepu spożywczego. Moje oczy błyszczały wręcz pod wpływem widoku milionów produktów jakich dotychczas dane było mi oglądać w Google Grafice. Nie zastanawiając się zaczęłam latać między półkami i szukać interesujących mnie produktów. Było tego naprawdę wiele. Szczęściem miałam odłożone trochę pieniędzy bo inaczej musiałabym obejść się ze smakiem. Co do cen...pewnie Was to interesuje. W moich oczach są naprawdę zadziwiająco niskie. Jeśli by to porównać z pierwotnymi cenami jakie można spotkać w Japonii, to są niemalże identyczne. Zresztą nie przedłużając przejdźmy do części, na która najbardziej czekacie!
1. Chrupiąca ośmiorniczka
Cena: Ok. 60 centów (2,40 zł)
Kraj pochodzenia: Korea
Wygląd: Opakowanie jest naprawdę urocze, od razu przykuło moją uwagę. Jednak coś co najbardziej mnie zachęciło do kupna to dość nietypowy kształt- ośmiorniczek.
Smak: Cóż szczerze powiedziawszy nie wiedziałam czego mam się spodziewać po chipsach o smaku ośmiornicy. Nigdy w życiu nie jadłam krewetek oraz owoców morza, więc też nie miałam punktu odniesienia( przyznaję się bez bicia). Po otworzeniu paczki unosił się dość intensywny rybi zapach, który trochę sceptycznie nastawił. Jednak nie zawiodłam się! Chipsy te miały rzeczywiście obiecany kształt. Ich smak nie był tak samo intensywny jak zapach ( na szczęście), był porównywalny do smaku takiego sproszkowanego łososia. Na pewno przypadną do gustu fanom ryb.
Ocena końcowa: 6/10 Osobiście nie jestem fankom rybnych wytworów, jednak smak jest naprawdę interesujący. Kilka chipsów można zjeść ze smakiem, natomiast przy większej ilości mogą zemdlić.
2.Aloes+ brzoskwinia+jogurt=raj?
Cena: Ok 1 euro (4 złote)
Kraj pochodzenia: Korea
Wygląd: Mimo swojego minimalizmu jest bardzo ujmujący, w dodatku jego kolor- Czy tylko mi skojarzył się z jakimś napojem, który piją wróżki? Brakuje tylko pływającego brokatu.
Smak: Długo odkładałam degustacje tego oto trunku, sama nie wiedząc dlaczego. Osobiście jestem ogromną fanką tych zwyczajnych napojów aloesowych. Dlatego też wydawało mi się, że i ten wariant pokocham. Jednak czy faktycznie tak było... Smak przypomina niemalże takie polskie cukierki jogusie (które swoją drogą uwielbiam) Standardowo jak w normalnych aloesowych napojach znajdują się tam małe kawałeczki aloesu. Musze przyznać, że spodziewałam się trochę więcej po tym. Czuć zdecydowanie taki sztuczny posmak.
Ocena końcowa: 7,5/10 aby wypić jednorazowo- SUPER, aby pić to litrami- niestety odpada.
3.Hello Kitty jest wszędzie!
Nazwa: (niestety nie znam japońskiego więc...) Paluszki oblane truskawkową czekoladą

Kraj pochodzenia: Japonia

Smak: Tradycyjnie sam paluszek przypomina ten od Pocky. Czekolada bardzo smaczna, czuć w niej takie prawdziwe truskawki, nie takie sproszkowane. W dodatku są w niej zanurzone takie małe drobinki truskawek.
Ocena końcowa: 8/10 Przyjemne paluszki, jednak nie jest to jakiś przełom.
4.Prawdziwe winogrona
Cena: Nie więcej niż 80 centów (3,20 zł)
Kraj pochodzenia: Chiny
Wygląd: Klasyczne opakowanie, niczym specjalnym się nie różni od innych. Miłym zaskoczeniem było dla mnie gdy okazało się iż żelki mają formę kiści winogron.

Ocena końcowa: 9/10 Gdy będę miała okazję to z pewnością kupię je jeszcze raz.
Tym oto sposobem doszliśmy do końca zestawienia Azjatyckich przysmaków, które dla Was przygotowałam. Który z produktów chcielibyście spróbować? Czy coś Was zaskoczyło?
Jeśli macie jakieś propozycje lub znalezione produkty, które mogłabym spróbować piszcie w komentarzu, z chęcią podejmę wyzwanie! :) Do następnego postu moi drodzy!
Przyznam, że bardzo ciekawy post. Ostatnio byłam w Chinatown w Londynie. Pozdrawiam i zapraszam do nas:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! :) Z chęcią bym się tam wybrała tym bardziej,że Londyn jest na mojej liście miast do zwiedzenia <3
Usuńbardzo ciekawy post. Kultury Azji ogólnie są bardzo ciekawe i wiele można by o nich napisać :) zazdroszczę życia w Holandii- ja mieszkałam tam jakiś czas, obecnie jestem w Polsce, ale za NL cały czas mi się tęskni ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
www.zyciejakpomarancze.blogspot.com
P.S dodaję do obserwowanych :)
UsuńBardzo mi miło to słyszeć :) To prawda, są znacznie inne od tych naszych- Europejskich. Ja teraz właśnie męczę straszną nostalgię do Polski. Dziękuję bardzo! :)
UsuńAle mam teraz smaka na te żelki winogronowe haha moja przyjaciółka była w chinatown w Londynie i mówiła że było świetnie
OdpowiedzUsuńPlanuję rozdanie, może się tam pojawią więc będziesz mogła je skosztować :3 Takk, zupełnie jakby się było w innym świecie.
UsuńNajwiększą ochotę mam chyba na Yogur de Savila- Peach:) Wygląda pysznie!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie jadłam chińskich słodyczy ale też słyszałam że smak winogronowy jest pyszny. Chyba zamówie też żelki QQ i też wolę mięciutkie żelki niż takie twarde
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
love-styl.blogspot.com
Czytałam kilka postów na twoim blogu i bardzo mnie zainteresowałaś tymi smakołykami, jak i postem o twojej szkole w Holandii ! Super blog :) Obserwuję ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Miło mi, że tak uważasz <3
Usuńfajnie że mieszkam w Holandii, ja mieszkam w Anglii ale chciałam by pojechać do Amsterdamu.
OdpowiedzUsuńTakże interesuję się kulturą Azji:) I słyszałam o tej stronce Yatta. :)
little-jay999.blogspot.com
Anglia też wydaję się być całkiem miłym krajem. Amsterdam to szalone miasto. Miejsce gdzie wszystko jest dozwolone :D W takim razie mamy coś wspólnego :3
UsuńMiałam okazję spróbować japońskich łakoci, ponieważ wysyłał mi je znajomy z Japonii. Niestety już nie utrzymuję z nim kontaktu.
OdpowiedzUsuńmój blog :)
Ojoj, bardzo chciałabym mieć kontakt z jakąś osobą mieszkającą w Japonii <3
UsuńCześć kochana :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam się szczerze, że miałam okazję spróbować wszystkiego oprócz tych smakowicie wyglądających winogronowych żelek i muszę przyznać, że wszystko mi smakowało, przy następnej możliwej okazji na pewno kupię kilka kolejnych smakołyków :)
Pozdrawiam serdecznie i w wolnej chwili zapraszam do siebie: http://nelcziik.blogspot.com/
+ obserwuję
Witaj :)
UsuńOo w takim razie musimy mieć dość podobny gust co do wybierania produktów :) Bardzo zdziwiło mnie przy tych żelkach, że cena była nawet tańsza od takich normalnych Europejskich żelków. Mam nadzieje, że uda Ci się je dorwać :)
Również Cię pozdrawiam
Świetny pomysł na posty <3 Na pewno zakupię sobie te żelki *0*
OdpowiedzUsuń